Myrddin Wyllt potrząsnął głową; młody mag był cholernie dobry! Był też mistrz ciemnej rady, z którym musiał się zmierzyć (i z którym przegrał w najbardziej żałosny sposó przez wszystko, co święte! Ci dwaj rzucili się na siebie z siłą, jaką mógł sobie tylko wyobrazić. To prawda, że jego własna moc znacznie wzrosła, nie znajdował się już w górnym, dolnym zakresie, przekroczył to już pierwszego dnia, teraz powiedziałby, że był w dolnym zakresie średniego zakresu.
Machając ręką, Merlin rozbłysnął i pojawił się w pobliżu otworu na tyłach sanktuarium. Uśmiechając się, mógł poczuć, jak jego moc wzrosła nieco bardziej, dobrze, że przynajmniej teraz nie był tak bezsilny jak wcześniej, chociaż mistrz szybko by się z nim uporał. Śmiejący się Merlin pomyślał Ha! Przynajmniej teraz ten drań będzie musiał się trochę napracować, żeby go pokonać (ach, do cholery, kogo on oszukiwał?). Kiwając głową, kontynuował rzucanie wszystkich zaklęć, jakie mógł, aby zwiększyć swoją moc.
Alan odwrócił się, gdy poczuł rozbłysk mocy, ale nic nie zobaczył, więc tam wciąż było kilku magów o niższej mocy. Zabawne było to, że ten prawie czuł się jak Merlin, ale nie było to możliwe, ponieważ pamiętał, że moc Merlina była bardzo niska, szczególnie w porównaniu z jego. Alan czuł pulsowanie w klatce piersiowej, gdy jego moc nieco wzrosła. Uśmiechnięty Alan myślał, że idiota pomógł się pokonać, Alan był już tam, gdzie był mistrz, ale teraz czuł, że jest nieco wyżej. Wzdychając Alan pomyślał dobrze, zobaczymy, zwłaszcza gdy pozbyłem się pozostałych magów wyższego poziomu.
Hopix widział, że Alan był głęboko zamyślony, ale musiała wiedzieć. „Alan, myślałem, że gdy pokonamy ponad połowę mrocznych magów, Rada Światła będzie mogła tu przyjść”.
Alan westchnęła. Ona bardziej niż wszyscy inni powinni o tym wiedzieć. „Zazwyczaj tak by było, ale tutaj ponad połowa to słabi magowie. Wszyscy z 41 pozostałych mają wyższą moc i trzymają tu większość Lobrytów jako niewolników. Dużo jak na twoim świecie, ale jest ich tutaj o wiele więcej. Obawiam się, że są też wystarczająco silni, aby faktycznie rzucić mi wyzwanie.
Hopix skinęła głową i jej oczy rozszerzyły się, były takie silne! Objęła Alana ramionami i objęła go mocno, gdy zaczęła drżeć. Dziwne, ale nagle poczuła zbliżającą się zagładę. Alan przytulił ją mocno i delikatnie pocałował, powodując, że natychmiast się uspokoiła. „Musimy przejść do następnego, im szybciej uwolnimy ten świat, tym szybciej będziemy mogli wrócić po spełnieniu obietnicy, którą złożyłem królowej”. Alan powiedział jej, kiedy zaczęli iść dalej niż miejsce, w którym walczyli z innymi ostatnim razem.
Alan wzniósł się i płynął do przodu w szybkim tempie; poczuł atak na długo przed jego rozpoczęciem. Stworzenie wyglądało jak ogromne, sześcionożne zwierzę z ostrymi zębami i pokrywające je kudłatym, paskudnie pachnącym futrem. „Trzymaj! Jesteś na moim terytorium, dlatego jesteś martwy, a twoja dusza należy do mnie!”
W stronę Alana wystrzelił piorun (wkrótce spróbują czegoś innego!), który odbił się nieszkodliwie od tarczy Alana. Uśmiechnięty Alan miał już dać stworzeniu wybór, gdy poczuł, jak kilka ognistych kul (nie znowu!) trafiło w jego tarczę. Ach! Zobaczył teraz kolejną zasadzkę.
„OK, wy trzej; daję wam wybór, czy możecie odejść…” zaczął Alan.
„Umrzyj, dupku!” Dwóch za nim krzyknęło i zaczęło do niego szybko strzelać. Wkurzony Alan machnął ręką, a potem wykonał ruch siekania. Jedno ze stworzeń krzyknęło, po czym głowa opuściła ciało, drugie też krzyczało, chociaż brakowało mu co najmniej czterech z sześciu nóg. Alan patrzył, jak próbował się odczołgać, a potem leżał nieruchomo, gdy jego życiodajna krew wypompowywała się w ogromnej kałuży pod nim.
„A teraz, jak mówiłem, zanim brutalnie mi przerwano…” Alan zaczął ponownie.
„Nie jestem zainteresowany żadną żałosną umową, którą masz do zaoferowania!” Pierwsza istota zadrwiła z Alana: „To byli moi synowie, więc nie będzie żadnego porozumienia!” Po tych słowach przywódca zaatakował z coraz większą siłą, choć dla Alana ledwie przekroczył połowę mocy. Potem lider zaczął wspinać się jeszcze wyżej. Alan w końcu się tym znudził, strzelił w lidera piorunem elektrycznym. Gdy krzyki ucichły, Alan po prostu odszedł, a zwęglone szczątki wciąż się tliły.
Odwracając się, ujął Hopixa za rękę i pływali jeszcze przez kilka minut. Alan wyczuwał kolejnego mrocznego maga, ale najwyraźniej miał trudności ze zlokalizowaniem go. Za rogiem znaleźli ogromną jaskinię z ogromną ilością kości przed wejściem. „Przypomina mi to opowieści, które słyszałem na ziemi za czasów Merlina. Wierzę, że są to ogromne olbrzymy, mające jedno oko, zwane Cyklopami. Wierzę też, że lubiły zjadać istoty”. Hopix patrzył na Alana, jakby był szalony, przynajmniej do czasu, gdy opisany przez niego dwunastometrowy potwór wyszedł z jaskini.
Cyklop, pociągając nosem, rozejrzał się dookoła. „Wyczuwam maga! TY! Z przyjemnością zjem twoje ciało, dodając twoją moc do mojej. Może nawet uda mi się pokonać czempiona rady! Powiem ci, co masz na miejscu, ja” Zmiażdżę cię, zrób to szybko, a potem ciesz się swoim ciałem.
Alan wystrzelił w olbrzyma ogromną kulę ognia, która po prostu się od niego odbiła. Śmiejąc się, olbrzym spojrzał na Alana. „Co za idiota z ciebie, jestem odporny na wszelką magię, lepiej zmądrzej, bo mnie zanudzisz, wtedy sprawię, że twoja śmierć będzie powolna i niezwykle bolesna!” Alan uśmiecha się tak nieprzenikliwie, co?
Machając ręką, duży głaz przetoczył się obok jaskini i trafił w nogę olbrzyma. Z warknięciem olbrzym faktycznie złapał głaz i już miał rzucić nim w Alana, gdy Alan złapał go kolejnym w tył nóg. Kiedy upadł, głaz, który trzymał, runął na jego klatkę piersiową, skutecznie go zatrzymując. „Wypuść mnie stąd, robaku! Zmiażdżę cię, zmiażdżę cię powoli kawałek po kawałku”.
„Zwykle oferuję układ, ale z tobą” – Alan splunął obok głowy giganta – „Pieprz się!” Alan machał obiema rękami, gdy ciężar ogromnego głazu stawał się coraz większy. Odchodząc Alan zacisnął zęby zaledwie minutę później olbrzym zaczął krzyczeć, grozić, błagać, po czym rozległ się obrzydliwy trzask, gdy głaz zapadł się w pierś olbrzyma.
Patrząc na jaskinię Alan wykonał kilka ruchów i zaczęły pojawiać się budynki wraz z ogromną ścianą. Tak jak się spodziewał, niedługo po ukończeniu budowy miasta pojawiło się ponad 8000 Lobrytów. Wzdychając, że będzie musiał dokonać ogromnej przeprawy, miał tylko nadzieję, że ma do tego siłę. Wszyscy Lobryci zatrzymali się przed Alanem, wyglądając na oszołomionych i zdezorientowanych, jak zawsze.
Alan wykonał kilkanaście ruchów rękami i ramionami, a następnie rozłożył szeroko ramiona, próbując objąć wszystkich obecnych. Szybko miał grubo ponad 400, potem zaczął trafiać w przeszkody, potem liczba ta rosła, aż co trzej na czterech nie chcieli iść. Znowu wkurzony Alan wykonał więcej ruchów, po czym wystrzelił falę energii, skutecznie powalając 1500 z ostatnich 2000, oczyszczając tych, którzy wciąż nie spali. Skoncentrował się i wysłał pozostałych do jednego z 37 mrocznych magów, którzy pozostali.
Po wyjaśnieniu i dodaniu ostrzeżeń Alan wysłał ich do nowego miasta, zwracając się do Hopixa i uśmiechnął się. <Uh Hopix, myślę, że zrobiłem trochę za dużo. Spróbuję nas odzyskać, ale być może będziesz musiał użyć kostki.> Hopix spojrzał na Alana z troską, gdy ten położył rękę na głowie, a drugą trzymał jej dłoń. Potem zniknęły i pojawiły się dobre 50 stóp od drzwi do sanktuarium. Alan uśmiechnął się i opadł obok Hopixa. Skoncentrowany Hopix zdołał go z czym nieść
miała niewielką moc (wciąż nie mogła jeszcze wykorzystać swojej pełnej mocy). Lobryci wyszli z całą siłą, niosąc Alana do środka i do jego łóżka. Hopix siedziała obok jego łóżka i sama czuła się zmęczona. Wiedziała, że prawie skończyli. Miała tylko nadzieję, że ostatni sekret ich nie rozdzieli. Położyła głowę na łóżku i sama wkrótce zasnęła.
Merlin widział, jak weszli do środka. Ćwiczył, że ma swoją moc na granicy średniego zasięgu. Odkrył, że może teraz podnosić rzeczy, których nigdy nie byłby w stanie dokonać, z wyjątkiem bardzo małych rzeczy. Teraz ważył co najmniej 50–60 funtów, a ponadto mógł poruszać się przynajmniej na milę, co sprawiało, że powrót i ucieczka były bardzo przydatne! Patrząc na śpiącą dwójkę, uśmiechnął się. Słyszał o dzisiejszej pracy Alana po jego wyjściu. Wciąż był zdumiony, że Ciemna Rada go nie wykryła, czy też rzeczywiście nie uważała go za zagrożenie? Na jego twarzy pojawił się uśmiech, który miał się wkrótce zmienić!
Merlin wyszedł ukrytymi tylnymi drzwiami i zaczął odpływać. Rzeczywiście wymagało to energii, ale dotarło tam znacznie szybciej, poza tym potrzebował wszystkiego, co miał, aby tego dokonać. Godzinę później przybył do domu swojego celu, wyciągając kilka przywołanych przez siebie kryształów i ułożył je według określonego wzoru, pukając do drzwi i wyszedł poza zasięg wzroku. W chwili, gdy służący otworzył drzwi, Merlin zamroził go, a następnie lewitował na bok. Zrobił to dwa razy, kiedy pan tego miejsca wyszedł przez drzwi.
Śpiewający Merlin patrzył, jak kryształy zaczęły się świecić, a stworzenie nie mogło się ruszyć. Merlin pojawił się w polu widzenia, gdy stworzenie uśmiechało się, dopóki nie odkrył, że nie może się ruszyć, aby się chronić. Merlin uśmiechnął się, rozpalając ogień. Znów zniknął z pola widzenia Merlin zaczekał, aż zobaczy wchodzących innych. Myśląc o sanktuarium, znalazł się dwie mile od domu, z którego właśnie wyszedł, zszokowany Merlin spróbował ponownie i odkrył, że przesunął się nie o dwie, ale o dwie pół mili! Był już trzy i pół mili, kiedy pojawił się u tylnych drzwi sanktuarium.
Merlin spojrzał na swoje dłonie, które po raz pierwszy zaświeciły, a potem poczuł pulsowanie w klatce piersiowej, mierząc swoją moc. Stwierdził, że znajduje się teraz w górnej części środka średniego zakresu. W końcu pomyślał, że rzeczywiście mam dość mocy, żeby coś zrobić. Wchodząc zobaczył, że Alan wciąż śpi po oczyszczeniu wszystkich ludzi. Co teraz zrobił, cholera, prawie 10 000? kropla w morzu w porównaniu do całkowitej populacji, problem polegał na tym, czy Alan sobie z tym poradzi? Merlin wiedział, że nie jest nawet zbliżony do poziomu Alana, ale jeśli będzie kontynuował, może rzeczywiście będzie w stanie pomóc!
Alan i Hopix śnili, że Alan i Hopix właśnie pobrali się w jego śnie, to była ich noc poślubna. Alan przygotowywał się przez cały dzień, a potem zaczął ją penetrować i stwierdził jedynie, że nie może przedostać się przez jej błonę dziewiczą. Z szeroko otwartymi ustami próbował kilka razy, po czym spojrzał na Hopix, a jej twarz zmieniła się, gdy jej rysy wykrzywił złośliwy uśmiech.
„Widzę, że jesteś tak samo bezużyteczny jak zawsze” – usłyszał głos swojej byłej żony wydobywający się z ust Hopixa. Krzycząc, próbował wyrwać się z przerażenia, ale odkrył, że Hopix jest teraz jego byłą żoną, wyposażoną w pazury, które go trzymają. Potem, ku jego przerażeniu, ukazały się ogromne usta, kiedy go do nich ciągnięto. „W końcu przydasz się, kiedy pożrę twoje ciało!” Wciągnięty w usta Alan zaczął bezskutecznie walczyć, gdy usta się zamknęły, usłyszał zły śmiech swojej byłej żony, gdy usta zaczęły miażdżyć jego ciało.
Marzenia Hopix nie były lepsze. Ona i Alan w końcu zostali małżeństwem. Jej ojciec wrócił, aby oglądać przebieg wydarzeń, a królowa przewodniczyła wszystkiemu. Hopix był niezwykle szczęśliwy i szedł w stronę Alana, a jego uczucie narastało coraz wyżej. Gdy dotarli do Alana, prawie skończyli, gdy Alan nagle przybrał dziwny wyraz twarzy i przepchnął się obok niej. Ze złośliwym uśmieszkiem odwrócił się, zanim opuścił budynek. „Co ja do cholery myślałem? Poślubić tę twoją odrażającą dupę? NIGDY nie być obarczonym taką zgniłą istotą jak ty? MYŚLĘ, że NIGDY więcej!” Po tych słowach zniknął jego zły śmiech, który odbijał się echem po całej sali. Jej ojciec i królowa wciąż się uśmiechali, tylko wzruszyli ramionami. Krzycząc, próbowała gonić Alana, ale odkryła, że mistrz ciemnej rady ją powstrzymuje i spogląda na nią złośliwie.
„Nie, nie, nie, maleńka, wszystko w porządku, będę cię wykorzystywać w kółko, będziemy mieli ogromną liczbę dzieci, cały czas będę dbał o to, żebyś była w ciąży!” Zły mistrz zaczął się złośliwie śmiać, gdy ubrania Hopix z niej spadały. Zła istota wciągnęła swój oddech i sięgnęła po nią. Nagle upadła, walcząc z prądami, uciekła, ale przekonała się, że przegrywa walkę. Potem równie nagle jej oczy się otworzyły, gdy upadła z miejsca, w którym opierała się na łóżku. Patrząc na Alana, widziała, że walczył z czymś przez sen.
Wyciągając rękę, bardzo delikatnie potrząsnęła Alanem, szepcząc mu do ucha, że jest tam, aby mu pomóc, tylko po to, by do niej dotrzeć. We śnie Alan usłyszał Hopix i wyciągnął ręce w stronę jej głosu. Otwierając oczy, Alan warknął: „Czuję, że nie martwisz się, że wkrótce umrzesz!” Alan krzyknął w pustkę.
Znikąd odezwał się głos: „Muszę przyznać, że masz niezwykle potężny umysł. Przebicie się przez twoją obronę wymagało sporo mocy, ale teraz znam twoją słabość!” Śmiejąc się złośliwie, głos mówił dalej: „To będzie wielka przyjemność wykorzystać twoją małą dziwkę, i zrobię to!”
Uśmiechnięty Alan zaczął się śmiać niemal tak mocno, że o mało nie spadł z łóżka, na którym leżał. „Tutaj uznałeś mnie za idiotę!” Powiedział Alan i zaczął się śmiać jeszcze głośniej. „Dziękuję, to naprawdę powinno dać mi motywację do skopania ci tyłka!”
„Myślę, że jesteś pełen gówna!” Głos odpowiedział ze złością: „Wiem, że ona jest twoim słabym punktem!”
Gdybyś naprawdę przebił się przez moją obronę, zobaczyłbyś, że to ona JEST powodem, dla którego moje moce zaczęły rosnąć. Wszystko zaczęło się PO tym, jak zostawiłem jej żałosną dupę; właściwie bardzo mi ją przypominasz. Jesteś pewien, że tak? nie jest kobietą? Alan powiedział, że głos śmieje się teraz jeszcze głośniej z żartu, który zrobił kosztem tamtego.
Warczący głos zaczął krzyczeć do Alana: „Zapłacisz za to obelgę, psie niskiej klasy!” Alan tylko się uśmiechnął, więc ten mały tyłeczek był dumnym samcem. Dobrze jest pamiętać, kiedy tak naprawdę stanęli naprzeciw siebie.
"Cokolwiek!" Alan powiedział głosowi, po czym machnął ręką i poczuł, jak systemy obronne gęstnieją, aż przestał czuć drugą.
Kilku Lobrytów wbiegło do pokoju. „Wielki Triacarie! Wszystko w porządku? Usłyszeliśmy głosy i uzbroiliśmy się, by ci pomóc!” Powiedział przywódca, gdy on i kilku innych osób wpadli do pokoju, każdy z zaciekłym wyrazem twarzy, przygotowany do walki.
„Teraz wszystko jest w porządku. Wzmocniłem obronę wokół tego sanktuarium. Powinieneś czuć się dobrze, ponieważ moim zdaniem tylko jeden może się tutaj pojawić, to się już nie stanie”. Alan powiedział wszystkim obecnym, powodując, że z większości ich ust wydobyło się ogromne westchnienie ulgi.
„Nic dziwnego, że jesteś tak zmęczony, że usłyszeliśmy o twoim nocnym napadzie na innego złego Triakarów zeszłej nocy. Czujemy się szczęśliwi, że przyszedłeś nam pomóc. Jeszcze raz dziękujemy ci również za uratowanie tak wielu naszych rodzin jak masz." Tutaj prawie wszyscy Lobryci obecni w pomieszczeniu ukłonili się nisko przed Alanem.
„Proszę, tak jak powiedziałem, jestem tylko prostą istotą, taką jak reszta z was. Nie jestem bogiem, którego można chwalić i czcić”. Alan powiedział tłumowi, który zaczął gromadzić się przy wejściu do pokoju. Wielu wpatrywało się w Alana, jakby postradał zmysły, oczywiście, że był bogiem! W pełni zasłużył na pochwałę, ale jeśli chciał być traktowany jak każda inna istota, niech tak będzie, naprawdę nie chciał ryzykować swojego gniewu.
Więc Alan pomyślał, że zeszłej nocy zabito jeszcze jednego, hmmm, sprawy zaczęły się robić interesujące, był tu tylko jeszcze jeden biały mag i był magiem o bardzo małej mocy. A może był? Alan naprawdę zaczął się zastanawiać, po tym wszystkim, co Merlin przybył tu tyle wieków temu, aby spróbować zrobić to samo, co Alan. Z drugiej strony, aby zrobić to, co opisano, atakujący musiałby być co najmniej wysokiej klasy magiem średniego zasięgu, w przeciwnym razie nie miałby szans na sukces.
Alan zaczął wpatrywać się w Merlina, który w tej chwili odpoczywał na łóżku po drugiej stronie pokoju. Właśnie zaczął skanować Merlina, gdy cała konstrukcja, w której się znajdowali, zaczęła się trząść od serii głośnych huków. Machając ręką, Alan sprawił, że przed nim pojawiło się lustro pokazujące zewnętrzną część sanktuarium. Licząc, że Alan widział tam co najmniej pięciu mrocznych magów. Zabawne było jednak to, że wszyscy mieli niezwykle szalony wyraz twarzy. Wpatrując się intensywniej w lustro, Alan przemówił: – Wasza piątka musi czuć się strasznie odważna, przychodząc tutaj. Rozumiem, że chcesz dzisiaj umrzeć?
„Alan Glanto! Ruszaj stąd, to koniec! To jest nasz świat i WSZYSTKIE te żałosne stworzenia są NASZYMI niewolnikami! Wyjdź i stań twarzą w twarz z nami i swoim końcem!” Krzyknął ten, który najwyraźniej był przywódcą i rzecznikiem pozostałych.
Wzdychając Alan podszedł do Hopix i pocałował ją namiętnie i głęboko patrząc jej w oczy: „Kocham Cię Hopix, kocham cię dłużej niż myślałem, że to możliwe”. Hopix klęcząc, wzdycha, „Wrócę i zjednoczymy się, gdy tylko to się stanie. Nie pozwolę, aby NIGDY coś stanęło między nami! Poczekaj na mnie, kochanie!” Po tych słowach ponownie ją głęboko pocałował, przez co prawie zemdlała. Następnie udał się na otwarcie sanktuarium.
Wychodząc, Alan był zaskoczony, że nie zaatakowali go, gdy wychodził. Choć zmieniło się to w chwili, gdy dotarł na szczyt schodów i odsunął się od wejścia do sanktuarium. Z pięciu różnych stron uderzyła w niego woda, ogień, prąd i wiatr. Choć miał już prawie pełną moc, Alan tak naprawdę nie odczuwał skutków ich ataków. Kilku krzyknęło i zwiększyło swoją moc, pchając jego tarcze do szczytu mocy. Zirytowany Alan wykonał ostry ruch w stronę jednego ze swoich napastników, który chwycił go za gardło, dławiąc się, po czym upadł na ziemię i miotał się przez kilka sekund, po czym znieruchomiał.
Niezrażony pozostała czwórka jeszcze bardziej zwiększyła swoją moc, Alan rzucił bełt w innego z napastników, dosłownie smażąc go we własnej krwi, podczas gdy drugi zginął, bulgocząc swoją śmiercionośną grzechotką, pozostali nie przestawali naciskać na Alana. Jego twarz wykrzywiła się z wściekłości. Moc Alana wzrosła jeszcze bardziej, gdy ostatnie trzy wysłał kilka piorunów ognia i elektryczności. Dwóch z nich było całkowicie nieprzygotowanych i zginęło, zanim uderzyły w ziemię. Ostatni warknął, gdy ataki Alana zostały odbite.
„Więc przywódca tchórzy został ujawniony!” Alan drwił z półkształtnego mężczyzny.
„Nie tchórze, towarzysze tego, którego wczoraj wieczorem zabiliście jak tchórza!” Przywódca warknął na Alana.
„To nie byłem ja, ja…” zaczął Alan.
„Kłamiesz, żałosny tchórzu! Jestem tu, żeby się na tobie zemścić!” Przywódca prawie krzyknął na Alana. Znów przywódca zaczął rzucać kilka ataków na Alana; hmmm, nieźle, Alan pomyślał, że to najsilniejszy, z jakim się mierzyłem, z wyjątkiem mistrza.
Wzdychając Alan zdecydował, że mężczyzna nie będzie słuchał i odczekał kilka minut, po czym rzucił w niego kilka własnych zaklęć. Krzycząc, mężczyzna nadal strzelał do Alana, wykorzystując swoją moc do maksimum. Alan ponownie rzucił w niego kilka kolejnych ataków. Tym razem prawie wszystkie przedarły się przez obronę mężczyzny. Zaskoczone spojrzenie, a potem przenikliwy krzyk sprawiły, że mężczyzna zamienił się w popiół.
Mistrz obserwował go z dużej odległości, pomyślał, robiąc wrażenie, byli to magowie niskiego, średniego i wysokiego zasięgu. Alan pozbył się pierwszych czterech, jakby ich nie było. Co ten ostatni zrobił inaczej? Zastanawiał się także, w jaki sposób wzrasta moc białego maga. Przynajmniej dla niego tak było. Zawsze wszystko zauważał i to był główny powód, dla którego wciąż żył. Będzie musiał się temu przyjrzeć, zanim stanie twarzą w twarz z mężczyzną, to może okazać się zaletą.