Halloweenowa noc
Linus westchnął głośno, po raz kolejny przygotowany na rozczarowanie. Każdego roku czekał, aż Wielka Dynia pojawi się w noc Halloween, ale to się nigdy nie wydarzyło. I to był rok, w którym Sally, dziewczyna, którą kochał, w końcu towarzyszyła mu na grządce dyni. Naprawdę chciał, żeby to się stało w tym roku, choćby nie z innego powodu, niż żeby potwierdzić swoje przekonania przed Sally.
Co do Sally, nie mogła uwierzyć, że to robi. Oto ona, zamrażając swój tyłek, tęskniąc za Halloween, dla faceta, który wciąż nosił koc. Ale nie mogła na to poradzić. Kochała go, chociaż nie potrafiła wyjaśnić dlaczego.
Linus spojrzał na zegarek i zobaczył, że jest północ. Halloween oficjalnie się skończyło i znów stał rozczarowany. Zdecydował, że to ostatni rok, który zmarnuje na ten głupi mit. Odwrócił się do Sally, żeby jej powiedzieć, że jest mu przykro, że zaciągnął ją tutaj, kiedy to się stało.
Nagle rozbłysło pomarańczowe światło i przed nimi pojawiła się duża postać. Istota miała co najmniej siedem stóp wysokości i była ogromna. A tam, gdzie powinna być jego głowa, była duża dynia. Twarz wyglądała jak przerażająca latarnia z dyni, z płomieniami tam, gdzie powinny być oczy. A u jego pasa wielki pomarańczowy kutas. Musiał mieć co najmniej dwanaście cali długości i trzy lub cztery cale szerokości.
"On jest naprawdę prawdziwy", wykrzyknął Linus, praktycznie tryskając radością. To uczucie szybko zostało zastąpione strachem, gdy istota go złapała. - Twoja wiara wezwała mnie tutaj, do nędznej krainy śmiertelników - przemówił Wielka Dynia głosem, który brzmiał złośliwie i przerażająco. „Teraz ponieś konsekwencje”.
W chwili, gdy Dynia złapała Linusa, Sally odwróciła się do biegu, krzycząc głośno. Ale Wielka Dynia podniosła rękę, powodując, że dyniowe pnącza wyrosły z ziemi i owinęły się wokół nóg i ramion Sally, trzymając ją bezpiecznie.
Warknął, odwracając się do Linusa. „Skoro to ty mnie tu przyprowadziłeś, ty idź pierwszy”. Dynia owinęła dłoń wokół gardła chłopca, powodując, że jego usta się otworzyły. Potem potwór wepchnął swojego penisa w usta chłopca. Wszedł około pięciu cali do środka, zanim uderzył w gardło Linusa.
"Możesz znieść więcej niż to", powiedział Dynia, gdy zaczął pchać, wpychając coraz więcej swojego penisa do gardła chłopca. W końcu przestał, kiedy miał około ośmiu cali w ustach chłopca. Potem zaczął uderzać chłopaka w twarz, wbijając i wysuwając jego kutasa z ust Linusa z przerażającą prędkością.
Linus zakrztusił się niemal bez przerwy, gdy pomarańczowy fallus naruszył mu gardło. Zwymiotowałby, gdyby w jego żołądku było miejsce na ucieczkę żółci.
Wielka Dynia wbijała swojego fiuta w usta Linusa jeszcze przez kilka minut, pustosząc gardło chłopca. Potem cofnął się, aż tylko głowa znalazła się w ustach Linusa. Nagle jego kutas wybuchł, wrzucając ogromny ładunek spermy do dziury Linusa.
Chłopiec nie miał innego wyboru, jak tylko przełknąć, gdy nasienie zalało mu usta. Smakowało jak gorzka przyprawa dyniowa. Kiedy fallus w końcu przestał pompować spermę, potwór wyjął swojego penisa z ust chłopca.
Pchnął chłopca na ziemię i wyrosły pnącza, utrzymując chłopca nieruchomo. Pnącza przesunęły go tak, że był odwrócony tyłem do potwora. Spojrzał i zobaczył Sally.
Pnącza podtrzymujące blondynkę zdarły jej ubranie, pozostawiając ją nagą w mroźnym powietrzu. Trzy pnącza naruszały jej ciało, jedna pompowała i wychodziła z każdej dziury. To wyjaśniało, dlaczego nie słyszał jej krzyku.
Próbował krzyczeć, ale stwierdził, że jego gardło zostało zerżnięte zbyt surowo, by wydać jakikolwiek dźwięk. Nagle poczuł, jak pnącza rozrywają mu ubranie. Potem poczuł, jak ogromny kutas, który właśnie znajdował się w jego gardle, naciska na jego maleńką dupę.
Próbował błagać i krzyczeć, ale bezskutecznie. Nie wydobył się żaden dźwięk i nic nie mogło powstrzymać tej potwornej istoty. Poczuł się, jakby jego dupek eksplodował z bólu, gdy kutas został wepchnięty w niego. Potwór zaczął pchać, powoli wpychając coraz więcej swojego trzonu do odbytu chłopca.
Po kilku minutach Dynia zakopała swojego penisa w chłopcu, aż do bazy. W tym momencie Linus zrezygnował z krzyczenia. Po prostu zaakceptował, że ta istota, ta istota, w którą wierzył od tak dawna, była tutaj, naruszając jego ciało. Spojrzał na Sally, żałując wszystkim, co miał, żeby nie przyjechała tu z nim.
Po chwili lub dwóch wsadzenia swojego ogromnego kutasa do odbytu chłopaka, Wielka Dynia wyrwała się prawie do końca, zostawiając w środku tylko głowę. Następnie potężnym pchnięciem wepchnął całą swoją długość z powrotem do wnętrza chłopca. Uśmiechnął się złowrogim uśmiechem, wiedząc, ile bólu sprawia.
Przez kilka minut potwór gwałcił tyłek chłopca, zanim się wycofał. Chłopiec upadł bezwładnie, podtrzymywany tylko przez pnącza, które go uciskały. – Twoja kolej, moja droga – warknął, zwracając się do Sally.
Łzy spływały jej po twarzy, gdy winorośl w jej ustach się cofała. "Proszę, nie", błagała, bez skutku. Potwór wepchnął jej kutasa do gardła. Zakrztusiła się na wtargnięcie, prawie wymiotując. Mogła posmakować nasienia dyni z wcześniejszej przyprawy, a także tyłka Linusa.
Wielka Dynia nie była delikatna, kiedy szarpał jej gardło. Jeśli już, to był bardziej brutalny niż z Linusem. Wyglądało to tak, jakby ten nikczemny czyn, który popełnił, uczynił go jeszcze potężniejszym. Walił ją dziko w twarz, uwielbiając uczucie, jak jej młode gardło zaciska się i krztusi w swoim obwodzie.
Po kilku minutach wyciągnął się i pokrył jej twarz pomarańczową spermą. Wytrysnął tak bardzo, że zakryło jej twarz i włosy i spłynęło na jej malutkie cycuszki. Uśmiechnął się, patrząc na nią. "Co za idealna mała dziwka na Halloween", warknął.
Podniósł rękę, a pnącza odwróciły Sally i pochyliły ją tak, że obie jej dziurki, otwarte przez pnącza, zostały przedstawione potworowi. Uśmiechnął się złośliwie i pocierał swoim wielkim kutasem w tę iz powrotem od odbytu do cipki.
Płakała gwałtownie, ale z jej wyniszczonego gardła nie wydobył się żaden dźwięk. Linus w końcu odzyskał zdolność mówienia. "Proszę", błagał, "rób ze mną co chcesz, ale zostaw ją w spokoju. Ona na to nie zasługuje". "Och, nie skończyłem z tobą chłopcze", warknął potwór. „Ale najpierw będę czerpać przyjemność z używania tej dziwki. Od tak dawna nie molestowałem człowieka”.
Z zadowolonym westchnieniem potwór wbił swój śliski trzonek w cipkę młodej dziewczyny. Wymazał jej błonę dziewiczą i rozciągnął jej cipkę bez wybawienia. Wymagało to kilku mocnych pchnięć, ale udało mu się włożyć do niej całego swojego penisa.
Prawie zemdlała, gdy zaczął pchać tam iz powrotem, prawie wyciągając z niej swojego kutasa, zanim wbił go z powrotem do środka. Ale potwór mocno uderzył ją w twarz. „Nie zasypiaj, mała dziwko. Chcę, żebyś pamiętała każdą chwilę tego.
Jej oczy rozszerzyły się z przerażenia. Wielka Dynia tylko się uśmiechnęła i zaczęła mocniej walić w jej małą cipkę. Wbrew sobie nie mogła powstrzymać biologicznej reakcji swojego organizmu. Zaczęła się moczyć i po niedługim czasie całe jej ciało wpadło w konwulsje podczas orgazmu.
"Wiedziałem, że ci się to podoba", warknął Dynia. „Wy, ludzkie kobiety, zawsze lubiłyście być wykorzystywane”. Potrząsnęła gwałtownie głową, ale potwór ją zignorował. Zaczął używać długich, głębokich pchnięć, gdy poczuł, jak narasta jego własny orgazm.
Z pierwotnym wycie, Dynia wyrzucała z siebie wytrysk za wytryskiem dyni głęboko w blond dziewczynie. Wyślizgnął się z jej rozwartej cipki i wezwał palcem.
Pnącza trzymające Linusa przeniosły cześć do potwora. Chwycił chłopca za włosy i dwukrotnie wepchnął jego penisa w gardło chłopca. „Teraz liż cipkę swojej przyjaciółki, a ja niszczę jej dupka”, powiedział potwór i ruszył za Sally.
Pnącza zmusiły Linusa do zajęcia pozycji, a on, nie chcąc, by stało się coś gorszego, wystawił język. Smak był cierpki, jak przyprawa dyniowa zmieszana z miodem. Poczuł, jak Sally szarpnęła się, gdy Dynia zaatakowała jej odbyt, a jego wielki kutas zniszczył go na zawsze.
Potwór powoli wciskał coraz więcej swojego penisa głęboko w dziewiczy odbyt dziewczyny, nie dbając o ból, który ją odczuwał. Raczej rozkoszował się tym, używał go jako paliwa, by zranić ją jeszcze bardziej. W końcu wszedł głęboko w jej wnętrzności.
Chwycił garść jej blond włosów i odsunął się, prawie wychodząc z jej odbytu. Potem rzucił się do przodu, zakopując w niej cały swój wał. Próbowała krzyczeć, ale nie mogła. A dodatkowa stymulacja Linusa liżącego jej cipkę i łechtaczkę tworzyła mieszankę emocji, myląc ból z przyjemnością.
Wielka dynia pieprzyła się w dupę przez prawie dziesięć minut, zanim się wyrwała. Złapał Linusa za włosy i wepchnął swojego kutasa do gardła chłopca. "Smakuj jej dupy, chłopcze. Ciesz się tym, gdy wielbisz mojego kutasa".
Linus wiedział, że nie ma przed tym ucieczki, więc po prostu to zaakceptował. Przejechał językiem po ogromnym trzonie w ustach, starając się nie krztusić się smakiem tyłka, który przenikał penisa o smaku dyni.
Wielka Dynia pieprzyła twarz Linusa, aż poczuł orgazm. Potem się wycofał. Trzymając swojego penisa, pokrył oba ich ciała pomarańczową spermą.
Pstryknął palcami i pnącza, które trzymały ich dwoje zniknęły, rzucając ich ciała na ziemię jak szmaciane lalki. Dynia podniosła ich z ziemi i postawiła na nogach. „Otwórz usta”, warknął, a oni szybko posłuchali, bojąc się, co by się stało, gdyby tego nie zrobili.
Wielka Dynia chwyciła jego twardy jak skała trzon i przytrzymał go. W ciągu kilku sekund z końcówki wytrysnął złoty płyn. Pokrył oba z nich moczem, zanim potrząsnął swoim kutasem. "Wyliż to do czysta, żałosni ludzie", warknął.
Posłusznie mu posłuchali, starając się nie wymiotować na smak. Po prostu się uśmiechnął i wytarł swojego dużego kutasa w ich twarze. Potem niebo za nim rozbłysło na pomarańczowo. „Czas, żebym jechał. Do zobaczenia w przyszłym roku”, powiedział ze złowieszczym uśmiechem wciąż na twarzy. Patrząc na Linusa, przemówił ponownie. "I nawet nie myśl o próbie ukrywania się przede mną".
Potem tak po prostu zniknął. Obaj powoli rozglądali się, bojąc się, że tak naprawdę nie zniknął. W końcu przyjęli, że męka się skończyła. W pobliżu, na ziemi, leżał zegarek Linusa. Złapał go i zobaczył, że to pierwsza rano. Całość zajęła tylko godzinę. Linus trząsł się ze strachu, gdy myślał o tym, co przyniesie następne Halloween.