Pozwól, że opowiem ci historię. Opowieść o małej dziewczynce, która myśli zupełnie inaczej niż wszyscy.
Siedziała samotnie, drżąc, a jej ubrania zniknęły i były zakazane. Rozglądała się po nieznanym miejscu, nie mogąc znaleźć pocieszenia w jego odległej atmosferze. Spojrzała na swoje stopy. Bezlitosny materiał wciskał się w jej ciało, powodując mrowienie w palcach, a w końcu zimne i zdrętwiałe. Jak ona śmie myśleć o zdjęciu tych nędznych butów, które wgryzały się w jej delikatne stopy? Nie chciała ich usunąć. Nie udało się ich usunąć. Jej ciało krzyczało, żeby je wyrwała, ale umysł jej tego zabraniał. Wiedziała, że gdyby je usunęła, nie przyzwyczaiłaby się do nich na tyle, by móc poruszać się bez chwiania się na wszystkie strony. A zachwianie się będzie ją kosztować, jej ciało.
Siedziała i czekała, bo było dopiero trochę po południu. Zostało jeszcze kilka godzin. Próbując oderwać myśli od zimna w stopach, wyciągnęła z torby papier i postanowiła rysować. Kiedy jej znacznik przesuwał się po stronie, jej umysł pozostawał na nogach. Były skurcze, ale tak się dzieje, gdy uczysz się nosić materiał, który gryzie. Kończąc swój rysunek, dedykuje go Jemu, porywaczowi nocy.
Jej porywacz instruuje ją, aby się przygotowała. Wkłada do ust gumową czerwoną kulkę, mocno zaciągając jej paski. Paski odciągają piłkę tak daleko do tyłu, że trudno oddychać. Jak ona śmie myśleć o pozostawieniu tego trochę luzu. Nie rozluźniłaby tego. Nie udało się tego poluzować. Jej ciało krzyczało, żeby to wyrwała, ale umysł jej tego zabraniał. Wiedziała, że gdyby zostawiła ją luźną, byłaby w stanie chwycić piłkę wystarczająco mocno zębami. A luźny uścisk kosztowałby ją, jej ciało.
Zmusiła się do oddychania przez nos. Było to trudne, ale mogła to zrobić i mogła to zrobić bez większego wysiłku.
Zdjęła okulary. Bez nich całe ciało było napięte. Bez okularów nie widziała, musiałaby chodzić od ściany do ściany, żeby nie spaść w tym nieznanym miejscu. Podniosła opaskę i wstała. Krzyczały jej zimne i zdrętwiałe stopy. Ruszyła do sypialni. Do rogu. Wydała głośny jęk, umieszczając spinki do ubrań na już posiniaczonych sutkach. Założyła opaskę na oczy i mocno ją zawiązała. Nie mogła otworzyć oczu, nawet gdyby chciała. I tam stała.
Powiedział jej, że będzie w domu o trzeciej. Miała na to około czterech minut. Stała tam przez cztery minuty... pięć... sześć... siedem... osiem... Traciła poczucie czasu. Rozum podpowiadał jej, że trwało to tylko dłużej, niż było w rzeczywistości, z powodu tych gryzących butów, duszącej piłki i opaski na oczach, która pozostawiała ją w ciemności. Jej nogi zaczęły się trząść. Nie mogła powstrzymać drżenia. Jak ona śmie myśleć o tym, żeby usiąść. Nie chciała siedzieć. Nie mogłem usiąść. Jej ciało krzyczało, żeby usiadła tam, gdzie była, ale umysł jej tego zabraniał. Wiedziała, że gdyby usiadła, nie byłaby w stanie wstać na czas, zanim On wróci do domu. A siedząca niewolnica będzie ją kosztować, jej ciało.
Pod opaską na oczach zaczęły płynąć łzy. W jej żołądku utworzył się węzeł, a w gardle zaczęła puchnąć gula. To było za dużo. Nie była pewna, czy wytrzymałaby to dłużej, ale wiedziała, że nie ma innego wyjścia, jak tylko trwać w swoim cierpieniu. Musiały być trzy, jeśli nie później. Gdzie on był? Przechyliła głowę w stronę sufitu, nie mogąc już powstrzymać szlochu. Krzyknęła wokół piłki. Gdzie on był? Powiedział, że tu będzie. Skłamał. Musi tu być, żeby ją uwolnić. Aby ją uwolnić. Nie przychodził. Była bezsilna i traciła nadzieję. Jej szloch stał się głośniejszy. Robiła się zła. Ale jej gniew był tylko maską strachu. Krzyknęła w kulkę, ale to czerwone coś nie pozwoliło, aby dźwięk wydostał się z jej gardła i ten dźwięk utknął w jej przełyku. Została uwięziona. I myśl o tym wypełniła ją i pochłonęła. Nigdy nie uwolniłaby się od tej agonii. Z materiału, który gryzie, z jąder, które dławią, z nóg, które się trzęsą.
Tupała nogami, ale szybko się zatrzymała. Tupanie powodowało, że szpilki do ubrań wbijały się w jej delikatne sutki. Jęczała, a jej ciało drżało coraz bardziej z każdą mijającą chwilą. Chciała powstrzymać drżenie, zmusiła się do zatrzymania, ale jej siła woli nie mogła się równać z bolesnym drżeniem. Przy każdym potrząśnięciu szpilki do ubrań poruszały się i groziły, że się wyrwą. Jak ona śmie myśleć o ich usunięciu. Nie chciała ich usunąć. Nie udało się ich usunąć. Jej ciało krzyczało, żeby je zdjęła, ale umysł jej tego zabraniał. Wiedziała, że gdyby je zdjęła, zakładanie ich z powrotem przed Jego powrotem byłoby zbyt bolesne. A usunięte spinki do ubrań będą ją kosztować, jej ciało.
Coś było nie tak. Jej kostka skrzypiała. Próbowała się uspokoić i przestać się trząść, ale bezskutecznie. Nie mogła powstrzymać drżenia, tak jak nie mogła powstrzymać upadku kostki. Upadła, krzycząc z bólu, ale jej krzyki utknęły za czerwoną gumową piłką. Chwyciła się mocno za kostkę, gdy drżała. Jej umysł krzyczał na nią. Jak mogłeś!? Odważysz się upaść! Śmiesz siedzieć i płakać! Ale nie miała wyboru. Choć zabijało ją to od środka, nie mogła iść dalej. Pokuśtykała z powrotem do salonu. Poprawiła opaskę na oczy, na tyle, żeby spojrzeć na swój mały telefon komórkowy. Wysłała mu SMS-a o tym, co się stało. Odpowiedział i kazał jej usiąść. Siedziała więc załamana i płakała. Ta biedna dziewczynka poniosła porażkę. Była porażką. Nie mogła Go zadowolić. Jej ciało wciąż się trzęsło. Chciała umrzeć. W tamtej chwili żałowała, że nie jest w domu, żeby móc spać i się nie obudzić. Gburowaty Nie zrobiłby tego małej dziewczynce, która nie potrafiłaby postępować zgodnie z prostymi instrukcjami. Jeszcze raz szybko zerknęła na swój telefon komórkowy… trzecia pięćdziesiąt.
Poprawiła opaskę na właściwe miejsce i usiadła, trzymając się za kostkę. I czekał... Otworzył drzwi zaledwie kilka minut później. Jej ciało zadrżało jeszcze bardziej, gdy usłyszała, jak idzie w jej stronę. Słyszała, jak siedział przed nią na drewnianym stole. Wziął ją za kostkę i sprawdził. Sprawdził też drugą. Zdjął gryzące buty. Zapewnił, że jej obrażenia nie są poważne i poinstruował ją, aby zdjęła piłkę, spinki do ubrań i opaskę z oczu. Poluzowała paski kuli i wyjęła duszącą rzecz z ust. Bolała ją szczęka i jęczała. Rozpięła spinki do ubrań i wyjęła zgrzytające rzeczy ze swoich sutków. Rozwiązała opaskę i zdjęła ciemność z oczu. Zmrużyła oczy i powoli je otworzyła. Zajęło jej chwilę, zanim jej oczy nabrały ostrości, a potem usiadła. Złamany. Jak ona śmie ponieść porażkę. Nie będzie w stanie nadrobić swojej porażki. Nie udało się zrekompensować jej niepowodzeń. Jej ciało krzyczało na nią, a umysł też krzyczał. Wiedziała, że porażka będzie ją kosztować. A to będzie ją kosztować, jej ciało.
Zostawił ją i udał się do sypialni. Chwilę później zawołał ją do środka. Miała usiąść na krześle w rogu. Trzymał jej ręce za sobą, jej kolana były szeroko rozstawione. Jej stopy były ze sobą związane, a otwory pozostawione bez ochrony. Zastąpił kulę, która dusi, i opaskę, która pozostawia ją w ciemności. Podskoczyła, gdy jej mały guzik zaczął wibrować. Sprawiał, że drżała i jęczała, wibracje weszły w nią i jedyne, co mogła zrobić, to siedzieć bezradnie.
Była przerażona. Wibracje miały przynosić fale przyjemności, jednak penetracja zawsze bolała. Jej umysł i ciało wypełniły się mieszanką emocji, gdy tak siedziała i bezradnie to znosiła. Jej ciało napięło się. Jej umysł krzyczał na nią. Chciała, żeby to się skończyło, ale chciała, aby był ze Niego dumny. Tak bardzo bała się odpuścić. Jak ona śmie myśleć o zwolnieniu. Nie chciała zwolnić. Nie udało się zwolnić. Jej ciało krzyczało, żeby odpuściła i uwolniła się, ale umysł jej tego zabraniał. Wiedziała, że gdyby wypuściła, powstałby bałagan. A bałagan będzie ją kosztował, jej ciało.
Błagała Go, żeby ją wypuścił, on zaś dokuczał jej i odmawiał. Błagała dalej, aż On powiedział „tak”. Szum, szum, szum! Fala za falą uwolnienia i przyjemności rozbijała się w niej. Znowu pozwolił jej się uwolnić. Jej umysł krzyczał. Co robisz?! Nie możesz zwolnić! Następuje kara. Następuje ból. Wyciągnął z niej wibracje. Podskoczyła i miała nadzieję, że nie zauważył jej skrzywienia, gdy opuściły ją wibracje. Chwilę później poczuła na sobie materiał. Podskoczyła, tak wrażliwa na każdy delikatny dotyk. Usunął duszność i ciemność. Dyszała i nadal się trzęsła. Po tym, jak fale wciąż się w niej toczyły, ale szybko ustały, gdy została poinformowana o krwawieniu. Przerażenie zastąpiło przyjemność. Musi być zniesmaczony, urażony i gburowaty. Znieważyłby ją za to.
Puścił ją i zabrał do drugiego pokoju. Poinstruował ją, żeby się położyła i nałożył koc na jej nagie i drżące ciało. Był wtedy przy telefonie. Była zbyt zajęta czekaniem na ból, ledwo mogła zwracać uwagę na otoczenie. Poinformował ją, że wróci i opuścił nieznane miejsce. Jej oczy zatrzepotały. Były ciężkie. Jak ona śmie myśleć o spaniu. Nie chciała spać. Nie móc spać. Jej ciało krzyczało, żeby zamknęła oczy i zasnęła, ale umysł jej tego zabraniał. Wiedziała, że gdyby zasnęła, znalazłby ją z zamkniętymi oczami. A śpiąca niewolnica będzie ją kosztować, jej ciało.
Wrócił i poinstruował ją, aby sprzątnęła i zabrała wszystko, czego potrzebowała do tego kobieca potrzeba. Po oczyszczeniu wróciła i uklękła przed Nim. Potrzebował sprawiania przyjemności, a ona właśnie to miała zrobić. Skoncentrowała się mocno, zadowalając Go ustami. Jej jedynym celem było uwolnienie Go. I uwolnij. On to zrobił.
Zabrał ją z powrotem do sypialni i na łóżko. Prześcieradła były zimne i tylko sprawiały, że drżała jeszcze bardziej. Przyciągnął ją blisko. Instynkt krzyczał na nią. Powiedzieli jej, że jest zbyt blisko. Za bardzo Mu ufała. Był jak każdy inny mężczyzna, potencjalnym zagrożeniem. Jak ona śmie myśleć o oddaleniu się. Nie chciała się odsunąć. Nie można było się oderwać. Jej ciało krzyczało, żeby się odsunęła, ale umysł jej tego zabraniał. Wiedziała, że jeśli się odsunie, On uzna ją za nieposłuszną. A nieposłuszna niewolnica będzie ją kosztować, jej ciało.
Masowała Go, mając nadzieję, że wprawi Go w dobry nastrój, lecz On odłożył ją z powrotem do kąta, pochyloną nad krzesłem. Poczuła cienką drewnianą laskę i ukłucia, jakie pozostawiła na plecach i udach. Krzyknęła głośno, chcąc, żeby to wszystko się skończyło. Podciągnął jej stopę i użądlił ją w pośladek. Położył ją z powrotem na krześle, tym razem tyłem do kierunku jazdy. Ręce za plecami. Zawiązał jej oczy i włożył jej do ust literę O, której paski rozrywały kąciki jej ust. Unieruchomił jej stopy i ramiona za plecami. Pozwolił, aby szpilki od ubrania wbiły się z powrotem w jej obolałe sutki. Krzyknęła głośno, chcąc krzyczeć z bólu. Kiedy nią pracował, jedna ze spinek do ubrań zgrzytała coraz mocniej. Usłyszała zwodnicze uderzenie, ale nie pomyślała o tym. Jej myśli były zbyt skupione na bolących sutkach. Co to jest według niego? Odpadła jedna spinka do ubrania? Jak? Wciąż czuła, jak zgrzyta na jej posiniaczonym sutku. Włożył go z powrotem, karcąc ją za to, że Mu nie powiedziała. Znów spadło, ból nie był inny, ale próbowała mu powiedzieć o O w ustach. Odepchnął drugiego. Poczuła laskę na swojej chorej stopie, tej, którą ściskała zaledwie kilka godzin wcześniej. Ukłuło ją to i krzyknęła. Kłuło ją raz po raz, potem z powrotem na drugą stopę, potem tam i z powrotem, tam i z powrotem. Krzyczała i krzyczała, bardzo próbowała się wyrwać. Chciała, żeby to się skończyło. Nie mogła sobie z tym poradzić. Łzy bez przerwy leciały spod opaski. Smark zaczął cieknąć jej z nosa, gdy szlochała i szlochała.
Użądlenia ustały równie szybko, jak się zaczęły. Ale nie mogła przestać. Jej ciało trzęsło się mocniej niż przez cały dzień. Nadal szlochała. Ślina i smarki kapały z jej twarzy. Surly Był zniesmaczony jej widokiem. Każdy by był. Była załamana i beznadziejna, była zdruzgotana. Nie miała ochoty walczyć. Usłyszała brzęk Jego kluczy, a potem drzwi się otwierały i zamykały. Potem cisza. Cisza, jeśli nie liczyć jej szlochu. Zostawił ją tam. Zostawił ją bezbronną i samotną. Nawet gdyby próbowała, nie mogłaby się uwolnić. Była przerażona. Stanowił zagrożenie, a ona Mu ufała. Jak ona śmie Mu ufać. Nie powinna była Mu ufać. Nigdy nie powinieneś mieć. Jej ciało krzyczało, żeby się odsunęła, umysł też to krzyczał. Ale nie miała ochoty walczyć. Brak chęci ucieczki. I będzie ją to kosztować, a może nawet życie.
Drzwi ponownie się otworzyły, serce podskoczyło jej za obolałymi piersiami. Usłyszała, jak się zamykały i zbliżały się do niej Jego kroki. Zamierzał ją uratować. Zamierzał ją wypuścić i uwolnić. Jej oddech przyspieszył, gdy zdjął opaskę z oczu. To były rzeczywiście prawdziwe łzy, ale ona była taka szczęśliwa, że ją uratował. Usunął O i zaczął uwalniać ją z więzów. Nadal płakała, ale cicho. Dziękuję. Dziękuję, że ją uwolniłeś. Zabrał ją z tego pokoju. Uklękła przed Nim. Poczuła ucisk w gardle na myśl, że po raz drugi w ciągu zaledwie kilku godzin Go zawiodła. Rozczarowała Go.
Mówił do niej surowym tonem, ale ona słyszała ukrytą w nim życzliwość. Opiekował się nią. Nie zamierzał zadawać jej bólu w postaci kary, której się spodziewała. Jej umysł był bardzo zdezorientowany. Ból, którego właśnie doświadczyła, był prawie nie do zniesienia, ale mimo to było w porządku. Uratował ją. Zaopiekował się nią i uwolnił ją. Nikt inny nie zrobił czegoś takiego. Czy naprawdę mogła Mu zaufać? Czy nie stanowił już zagrożenia? Nie, On nadal stanowił zagrożenie i zawsze nim będzie. Ale mogła Mu zaufać i to robi. Mała dziewczynka ufa swojemu porywaczowi. Pozwoliłaby Mu skrzywdzić ją i dumnie pokazywać znaki. Pozwoliłaby Mu doświadczyć całego bólu świata i modliłaby się, aby jej nie skrzywdził. Jej pogląd się zmieniał. Choć niewielki, nadal tam był. Promyk nadziei, iskra, początek. Wbrew jej wcześniejszemu szkoleniu, wbrew jej instynktom i umysłowi, jak dotąd udowodnił, że nie jest taki jak inni, ale jest miły. Wiedziała, że On może ją skrzywdzić, że może płakać i krzyczeć. Wiedziała, że Jego dobroć nie jest słabością i dziękowała Mu za zmianę jej życia. Jak ona śmie wierzyć, że był taki jak inni. Teraz by w to nie uwierzyła. Nie mogłem w to teraz uwierzyć. Jej ciało przypominało jej o Jego cierpieniach, lecz umysł zabraniał im sprawowania nad nią kontroli. Wiedziała, że może Mu zaufać. A mała dziewczynka wiedziała, że zaufanie do Niego ją zmieni. Odmieniłby jej życie...